Tego dnia wybierałam się, jak zwykle do pracy...
Nagle usłyszałam cichutkie pukanie do drzwi. Pomyślałam, że to pewnie Penny, ale nie. To był Adam. Ale niespodzianka!
Wszedł nieco zmieszany i od razu poprosił mnie żebym spędziła ten dzień razem z nim. Zgodziłam się, oczywiście.
Załatwiłam kilka firmowych spraw i byłam wolna.
Adam zabrał mnie w najbardziej romantyczne miejsce: na latarnię morską.
To tam wśród krzyku mew i plusku fal usłyszałam najsłodsze słowa na świecie...
Zapraszam na kolejne spotkanie z Projektem Szczęście - Kliknij w obrazek:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz